Nareszcie skończyłam. Nazwa została choć w trakcie pracy, kiedy to ciągle prułam i haftowałam na nowo, bliska już byłam zmiany na... "In the Mouth of Madness" ;)
W każdym bądź razie, to chyba największy jak dotąd naszyjnik mój. Ile godzin pochłonął? Boję się choćby pobieżnie rachować...
Dostępny w galerii Trendymania
Piękny! I rzeczywiście w tej kompozycji zawijasów kryje się jakieś szaleństwo. Niezależnie od liczby godzin, które mu poświęciłaś - było warto:-)
OdpowiedzUsuńOj warto było... Jest genialny! Te czarno-białe zawijasy przenikają się wręcz magicznie. Rewelacja!
OdpowiedzUsuńBeautiful design!!!!!!!! I love it!!!!
OdpowiedzUsuńÓÓÓÓÓ! Beautiful!!!
OdpowiedzUsuńPrzesliczny wyszedl.
OdpowiedzUsuńGratulacje, warto bylo sie pomeczyc.
Niesamowity! uwielbiam takie spiralki i zawijaski, a do tego w moich kolorach - przepiekne cudo!
OdpowiedzUsuńMyslę że jest bezcenne, zwłąszcza ze czasu popełniłas nad nim mnóstwo! Boski:)
za takie coś sprzątałabym o porankach twój dom przez sto tysięcy lat, a wieczorem balowałabym w tym cudeńku ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity naszyjnik, zapiera dech:)
OdpowiedzUsuńja już jestem zahipnotyzowana!!! ;) super
OdpowiedzUsuńwow! jestem pod ogromnym wrazeniem!!! piekne prace :)
OdpowiedzUsuńhttp://bazart-tlk.blogspot.com/
Chyle czoło i podziwiam za talent i wytrwałość piekne :)
OdpowiedzUsuń